Dzisiaj, na prośbę Koleżanki z bloga My thimbles, słów kilka o przechowywaniu mojej kolekcji. Wpis będą ilustrowały zdjęcia sprzed kilku dni.
Kolekcjonuję naparstki już od dziesięciu lat. Przez ten czas okazów przybywało w różnym tempie. Pojawiały się okresy totalnej naparstkowej posuchy, po których nabierałam kolekcjonerskich sił i chęci - wtedy ze zdwojoną mocą przystępowałam do poszukiwania nowych zdobyczy.
Niezależnie od tego braku "zbieraczej" systematyczności, kolekcja - raz szybciej raz wolniej - się rozrastała. Na dzień dzisiejszy skatalogowanych mam 1886 okazów.
Od samego początku istnienia kolekcji problematyczna była kwestia ich przechowywania, o czym pisałam we wcześniejszych notkach. Wówczas kłopot stanowiło znalezienie odpowiednich gablot czy półek. Z tym sobie jakoś tam poradziłam. Pojawiły się natomiast dwie nowe, powiązane ze sobą zagadki. Po pierwsze, możliwości zawieszania półek w mieszkaniu są ograniczone. A po drugie, skończona liczba półek powoduje konieczność ciągłego przearanżowywania ustawienia ich zawartości.
Marzy mi się oczywiście pozbycie się powyższych rozterek, ale póki co, na co dzień staram się po prostu mieć kontrolę nad zbiorem, w czym niewątpliwie pomaga katalog i strona internetowa. Dzięki temu staram się utrzymać względny porządek także na półkach, to znaczy ustawiać naparstki seriami, firmami czy rodzajami zdobień. Kiedy na którejś zaczyna brakować miejsca, patrzę co by tu można poprzestawiać i z czym zamienić.
Większą zagwozdką jest ciągły brak miejsca, ale to chyba problem nie do rozwiązania. Obawiam się, że ile by tego miejsca nie było, może przyjść moment jego zagospodarowania, a nie wiem czy Mąż byłby równie zachwycony jak ja. Dlatego też, zaczęłam ostatnio rozważać możliwość przechowywania części zbioru w pudełkach. Budzi to jednak mój wewnętrzny sprzeciw. Chciałabym przecież je (najchętniej wszystkie) widzieć! Poza tym, byłby to taki powrót do początków, kiedy to mieszkały w pudłach po butach z braku miejsca i pomysłu. Nie jest to wymarzone miejsce, ale prędzej czy później będę musiała się zmierzyć i z tym problemem.
Jakaś mało optymistyczna ta moja pisanina. Dlatego też, aby zakończyć pozytywnym akcentem, zerknijcie koniecznie na zdjęcia, bo przecież kolekcjonowanie to świetna zabawa i ogromna przyjemność, a na problemy "techniczne" zawsze można znaleźć jakieś dobre rozwiązanie!
* * *
Zdjęcia, wykorzystane w tym artykule są moją własnością.
Proszę o niewykorzystywanie tekstów i zdjęć bez mojej zgody.
W razie jakichkolwiek pytań, proszę o kontakt drogą elektroniczną.